wtorek, 10 stycznia 2017

Jak zrobiłam drapak dla kotów?

Na początku był chaos - paczki z rożnych stron kraju, a czasem i świata zjeżdżały dostarczane przez niezmordowanych kurierów, a czasem i samych mieszkańców domu. Pudełka różnych rozmiarów, w różnym stadium rozkładu (mowa o gabarytach - nie stanie skupienia) zalegiwały w korytarzu z nadzieją na ponowne wykorzystanie, które sprawi, że ich istnienie nabierze sensu. Potem nadeszły święta. Kartony stały (czasem leżały) i czekały, aż mieszkańcy domu zaprzestaną ucztowania i okresowego wylegiwania się na kanapie. I wtedy zrodził się pomysł, tak konkretnie to w mojej głowie i już wiedziałam, że jak tylko skończą się święta to wprowadzę go w czyn. ... Czas pudełek został już policzony.

Jak wiadomo koty lubią pudełka - lubią w nich przesiadywać, chować się, wskakiwać do nich i wskakiwać. Czasem lubią z nich atakować niczego nie spodziewających się domowników;>. Niektóre lubią pudełka gryźć, co zmusza czasem człowieka do rozważań, czy dzieli dom z kotem czy myszami. A że są również koty, które pudełka lubią drapać, to jakiś geniusz handlu wpadł na pomysł by z kartonu robić drapaki i na naturze naszych milusińskich zarobić.

Nic jednak nie stoi na przeszkodzie by takowy drapak zrobić samodzielnie, szczególnie jeśli często robi się zakupy przez internet  i przesyłki dostaje w pudełkach. Taki właśnie pomysł zaatakował mnie w święta i tuż po nich przystąpiłam do dzieła.


Przeprowadziłam operację na pudełkach - z braku skalpela użyłam noża. Obyło się bez znieczulenia i rozlewu krwi (z mojej strony). Wszystkie kartony pocięłam na  mniej więcej równe kawałki, które następnie z pomocą kleju VIKOL połączyłam w bloczki po 4 szt. 

Następnie każdy bloczek został podłożony pod szafkę i pozostawiony na noc, co gwarantowało trwałe spojenie.

Potem do akcji wkroczył mój syn i w każdym takim bloczku wyciął otwór mogący pomieścić najzwyklejszy drewniany drążek średnicy 3 cm, który można nabyć w każdym markecie remontowo-budowalnym. Zresztą w tym samym markecie nabyłam także 2 wsporniki do karniszy z otworami mogącymi pomieścić wyżej wspomniany drążek. Drapak przed montażem wyglądał więc tak.


Zostało tylko rozłożyć na części pierwsze wspornik i z braku instrukcji metodą prób i błędów przymocować go do ściany - w moim przypadku wnęki obitej panelem, co zdecydowanie ułatwiło mi montaż, bo nie wymagało wiercenia, a jedynie zgrabnej damskiej wkrętarki :).




Potem już było z górki - drążek wystarczyło włożyć w otwory uprzednio 'nawlekając' na niego bloczki z kartonu, dokręcić i .... zawołać koty.


Ajron przybył na miejsce pierwszy , Asher pozostał w tle z rezerwą obserwując nowy gadżet umiejscowiony obok kociego kącika. On zawsze nieufnie podchodzi do nowinek technicznych :). No chyba, że pachnie chlebem, bułkami albo mięsem mielonym ...


Jak widzicie ja swój drapak zawiesiłam, ale nic nie stoi na przeszkodzie by skleić ze sobą wszystkie pocięte kartoniki,  tak przygotowany bloczek dać kotu do zabawy.  To w sumie nic nie kosztuje, szczególnie jeśli otrzymujecie dużo paczek :).

Jedna drobna rada,  tak na przyszłość - także dla tych, którzy zdecydują się na zakup kartonowego drapaka. Nie stawiajcie/ wieszajcie tego wynalazku w bezpośredniej okolicy dywanów - czyszczenie ich ze skrawków papieru będzie koszmarem, wiem coś o tym.

3 komentarze:

  1. świetny pomysł drapakiem, a tak na marginesie mam taką samą budkę wiklinową jak ta w tle na zdjęciach, tylko ciut jaśniejszą:-) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie napisane. Gratuluję i pozdrawiam serdecznie !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).