piątek, 7 listopada 2014

nieBEZPIECZNE gumki LOOM, Rainbow albo i Bands

To będzie długi wpis, więc doradzam zastosowanie kawy/herbaty i wygodnego siedziska.

Stosunkowo późno dotarł do mnie gumkowy fenomen. Wracając z urlopu autokarem, siedziałam obok dziewczynki, która, gdy tylko rozsiadała się w fotelu, rozpakowała sporawy kuferek i zaczęła coś pleść. Co ciekawsze, siedzący obok niej braciszek, również zaczął wymachiwać szydełkiem. 'Coś się dzieje', pomyślałam.
Jak zawsze, gdy dopada mnie niewiedza zasięgam informacji w necie. Zaczęłam od przeglądania filmików, by już następnego dnia w pobliskiej hurtowni nabyć kilka paczek takich małych gumeczek. Zdołałam może z jedną bransoletkę zrobić, gdy w necie wybuchała panika związana z badaniami przeprowadzonymi przez Brytyjczyków. Loomy szkodzą!  Ba - gorzej -  powodują raka.


Mój zapał zwiędnął, jeszcze przed zapuszczeniem korzeni. :( Jednak czytając dalej coraz różniejsze niusy, nieświeży zapach zaczął się unosić w powietrzu i zapewniam - nie pochodził ode mnie (kot został w domu, ja byłam w pracy, więc to też nie on). Stąd też ten wpis - uparłam się i postanowiłam dotrzeć do sedna tej sprawy!

Czy bawiliście się kiedyś w głuchy telefon? Ile osób jest potrzebnych w łańcuchu, by zdanie "jem gołąbki" przerodziło się w "jestem głąbem"? Mniej więcej tak widziała mi się ta cała afera, ale może zacznę od początku. Wnioski każdy i tak musi wyciągnąć sam.

A na początku był ...
Jakoś specjalnie się w ten temat nie zagłębiałam. W sumie recepturki powstały w dniu, gdy po drodze potoczyła się pierwsza gumowa opona. A nawet jeśli to nie był ten konkretny dzień, to bardzo mu podobny i niedługo później. Anglojęzyczna Wikipedia podaje, że winnym całego loomowego zamieszania jest obywatel USA. Szczęścia życzę gościowi, szczególnie, iż od dnia poczęcia Rainbow Looms zdążył już podać do sądu kilka innych firm produkujących loomy, a oni nie pozostali mu dłużni i wnieśli kontr-pozwy. I bynajmniej pozew nie dotyczy gumek, a jedynie platformy, które pomagają zaplatać bransoletki. Prawnicy zaczęli zacierać ręce jakoś w okolicach sierpnia 2013 roku.


Szumno się zrobiło
Nie dam sobie głowy za to ściąć, ale zdaje się, że Europę opanowało gumkowe szaleństwo po tym jak księżna Kate wybrała loomową bransoletkę jako dodatek do swojej kreacji. Miało to miejsce w okolicach kwietnia 2014 i Nowej Zelandii. Zarówno ona, jak i jej również książęcy małżonek otrzymali te bransoletki od miejscowych dziewczynek. Tuż po tym, jak oboje się w nich pokazali, sprzedaż loomów wzrosła o 300%. Tak przynajmniej wynika z tego artykułu.


 
Chłopiec niemal stracił wzrok, a inny palce przez ... gumki loom.

Na przełomie wakacji zaczęły pokazywać się przestrogi o niebezpiecznych gumkach loom. Najpierw jedna trafiła w oko kilku letniego chłopca, innego bransoletka niemal pozbawiła palców u ręki. Oryginalny artykuł o tych faktach tutaj. Oczywiście, jeśli uważnie wczytacie się w tekst, to zauważycie, że gumka sama nie zaatakowała chłopca, a raczej rodzeństwo i to przez przypadek. Z kolei bransoletka sama z siebie nie była winna - wykonano ją najwyraźniej za ciasną. Wypadki, o których mowa, pewnie nie są jedynymi, ale też nie są czymś nadzwyczajnym. Dzieci mogą sobie zrobić krzywdę niemal każdą zabawką i przedmiotami codziennego użytku. Równie dobrze można by zabronić produkcji widelców. Rozwaga, ostrożność i rozsądek, jak w każdym przypadku, leżą po stronie dorosłych.

Nie dziękuję, te gumki powodują raka.

Z takimi komunikatami spotykamy się obecnie na każdym kroku. Ba - moja młodsza siostra - nie tak dawno, jak wczoraj - uraczyła mnie bardzo podobnym, gdy dałam jej wykonaną przez siebie bransoletkę.
Od połowy sierpnia w mediach zaczęło huczeć o szkodliwości gumek. Tylko czy aby na pewno są szkodliwe? Z treści brytyjskich niusów jasno wynika, iż problem dotyczył charmsów (zawieszek), gdyż to ich kontrola wykazała za duże wartości toksyn, z którymi kontakt może doprowadzić do rozwoju raka.  Zadział jednak skrót myślowy i efekt zabawy w głuchy telefon. Skoro zawieszki (czy wszystkie?) są toksyczne, to gumki analogicznie też. 

Nikt też nie wspominał o wprowadzeniu zakaz produkcji, eksportu, importu itp. Oficjele ostrzegają jedynie by kupować oryginalne gumki ze sprawdzonych źródeł. I od siebie dodam tylko, że należałby stosować ten model do wszelkiego rodzaju gumek ;).

Wszytko fajnie, ale który oryginalny loom jest oryginalny?

Odpowiedź zdaje się oczywista - podróbki robią Chińczycy, więc nie należy kupować gumek wykonanych w Chinach. Ha, byłoby fajnie, gdyby to było takie proste! Jak myślicie, gdzie produkował rzekomy twórca Rainbow Loom, swoje oryginalne Rainbow Loom? Właśnie w Chinach. Chińczycy nie zajmują się jedynie produkcją podróbek, ale również podejmują się realizacji zleceń według specyfikacji klienta. A przynajmniej taką podpisują umowę i klient ma przeświadczenie i papiery na to, że produkt, który otrzymał został wykonany wg jego specyfikacji. Jak jest w rzeczywistości, to trudno powiedzieć. Ale oryginalne produkty z niemal każdej branży często i gęsto wykonywane są właśnie w Chinach. Ciężko, więc będzie unikać chińskich produktów.

Osobiście nie miałam jeszcze okazji nabyć oryginalnego tęczowego zestawu, więc nie mogę powiedzieć, czy faktycznie jest wykonywany w USA, czy na opakowaniu zaznaczono ten kraj jako siedzibę firmy. Jeśli  ktoś ma taki zestaw i dodali w nim gdzieś jakieś papierki, to wczytajcie się, gdzie został made in?

Powrócimy jednak do problemu oryginalności. Firmy sądzące się z amerykańskim, rzekomym twórcą loomów również będą twierdzić, że produkują oryginalne, a co za tym idzie, nie rakotwórcze zabawki. Sama ostatnio nabyłam paczkę gumek marki Joy oraz Stnux. Czy te są nie oryginalne? Nie potrafię sobie wyobrazić, by tak znana firma jak JOY, z której produktów często korzystam, produkowała szkodliwe podróbki. Ale żeby nie było, że nie uprzedzałam - te firmy również produkują w Chinach.
Co jest więc u licha miernikiem oryginalności? Jest duże prawdopodobieństwo, że cena. Jesteśmy już do tego przyzwyczajeni, że oryginalność kosztuje. I proszę nie mylić z byciem oryginalnym, bo to akurat nie wymaga wiele kasy, ale całkiem sporej wyobraźni:).
Wracając jednak do bandsów. Te super oryginalne, amerykańskiego pomysłodawcy, o którym pisałam powyżej, kosztować będą w granicach 20 zeta za mix 600 sztuk. Ta sam ilość, bajecznych Art Snow Band It firmy Joy około 9 zeta. Firma Stnux nie ma w swojej ofercie wersji 600 szt, ale ich 300 gumkowe zestawy są w granicach 5-7 złotych.

I na koniec udało mi się znaleźć w jednej z hurtowni takie oto wersje, dokładnie po 2,5 złotego. Nie jest do końca istotne ile ich jest w środku, gdyż w tym konkretnym przypadku opakowanie zasługuje na uwagę. W tym samym pudełku znalazłam identyczne opakowania, ale na jednym jest certyfikat, a na drugim nie.




Rozbieżność cenowa jest ogromna! Z jednej strony droższy może oznaczać bezpieczniejszy, z drugiej strony - robią z klientów frajerów. 
 
Sądzę, że nie można określić, które gumki są oryginalne, a które nie. Albo bezpieczniejsze.  Ludzka pomysłowość, spryt a przede wszystkim chęć zarobku jest tak duża, że każdy znajdzie sposób na to by obejść wszystkie przepisy. Wystarczy zmienić jeden składnik w oryginalnym produkcie, zrobić gumkę o 1 mm dłuższą albo grybszą, nadać nową nazwę - i już taki produkt jest oryginalny. Słuszna wydaje się natomiast rada brytyjskich oficjeli, by kupować ze znanych źródeł i zaufane produkty. 

Zachęcam również do zapoznania się z wiadomością zamieszczoną na stronie UOKiK (Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów) z którego wynika, iż dostępne w polskich sklepach (wątpię, by testowali wszystko co sprowadzane z zagranicy i sprzedawane na allegro) gumki nie zawierają niebezpiecznych substancji. Tutaj link do niusa.


I co dalej z tymi gumkami?

Czytałam różne komentarze na forach i pod artykułami dotyczącymi afery gumkowej. Zdań jak zwykle jest masa. jedni uważają, że to koncerny wszystko rozdmuchały, bo pieniądze im między palcami zaczęły uciekać. Często też dorośli widzą coś złego w samym robieniu ozdób z gumek - szczególnie w szkołach zabrania się ich, a to przynoszenia, a także często noszenia. Jak każda moda, bo do takich należny już zaliczyć biżuterię gumkową, tak i ta ma swoich zapaleńców i wrogów. Nie rozumiem szkolnego poruszenia. Jeszcze nie dawno problemem były telefony komórkowe, ale jakoś nie wstrzymano ich produkcji. To normalne, że młodzież zaaferowana jakoś nowością najchętniej poświęcałaby każdą chwilę takiemu zajęciu. To minie. 
Mnie jednak najbardziej żal dzieciaków. Często w komentarzach czytałam, że wydawali własne kieszonkowe by kupować gumki, których teraz nie mogą używać, bo wystraszeni rodzice kazali im wszystko wyrzucić. Zajęcie, na które poświęcali zarówno pieniądze, ale również i czas, dzięki któremu - jak to mawiała moja mama - głupoty nie chodziły im po głowach, nie ślęczały przed komputerami i telewizorami - zostało im odebrane. Była szansa by młodsze pokolenia zainteresowały się handy-workiem...

Szkodliwość, o której nikt głośno nie mówi, a wielu nawet nie myśli...

Przeglądając różne artykuły trafiłam również na taki, w którym poruszono zagadnienia natury ekologicznej. Czy Wam przyszło przez myśl, że loomy mogą w przyszłości stanowić spory problem dla środowiska?! Rozłożyć szybko, to to nie ma szans. A prawda jest taka, że na każdą z dłoni zmieści się ograniczona ilość bransoletek. Ma się jednak frajdę z ich robienia, więc pytanie co z nimi się stanie, gdy się znudzą, albo nie będą się podobały, albo zostaną wyrzucone przez wystraszanych rodziców? Gumki nie nadają się do recyklingu. Stwarzają też zagrożenie dla zwierząt, które żywiąc się na ulicy mogą się nimi zadławić. Dziś problem jest mało widoczny, jednak jak podejrzewam, wcześniej czy później będziemy wchodzić w gumkowe bransoletki na ulicach. Jak kogoś interesuje oryginalny artykuł, to zapraszam na tę stronę.




Słów kilka...dziesiąt od autorki posta.

Nie jest moim celem zachęcać/zniechęcać Was do kupowania i korzystania z gumek. Zawarte tu informacje zbierałam głównie dla siebie, by wyrobić sobie zdanie i podjąć świadomą decyzję, czy będę robić gumkową biżuterię, czy też nie.  Tak, jak świadome decyzje podejmują palacze każdego dnia sięgający po papierosy, na których pudełkach wypisane są ostrzeżenia o szkodliwości zarówno dla nich, jak i ich bliskich. Rękodzieło, nie ważne pod jaką postacią jest podobnie uzależniające, z czym zgodzą się pewnie autorki wielu blogów :). Ale czuję jakąś niepewność dotyczącą tego konkretnego tematu. Nawet teraz, gdy piszę tego posta mam mieszane uczucia, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że każda moja decyzja niesie za sobą konsekwencje, które będę musiała ponieść w przyszłości. Być loom czy nie być? Każdy sobie sam musi odpowiedzieć na to pytanie.

2 komentarze:

  1. Dzięki za ten post. Mając 10-letnią córkę borykam się z tym problemem. Też szukałam informacji o "szkodliwych gumkach", bo moja mała chce z nich wyplatać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Moda na loomy minie tak nagle jak nagle się zaczęła i moim zdaniem bez sensu jest zabraniać dzieciom pleść z nich bransoletek. Później może zaczną pleść bransoletki z nici lub zainteresują się makramą. To dobry początek bo jest na to moda i można dzieci zainteresować czymś co nie ma związku z komputerem czy głupimi programami w telewizji. Świta jak tylko usłyszy słowo "rak" to od razu sieje panikę. Powiedzcie mi co dziś nie wywołuje raka? Będzie krócej:) Ciągle oddychamy skażonym powietrzem, non stop spożywamy pestycydy w postaci, np. "zdrowej" surówki kupionej w markecie, nie wspominając o konserwantach i różnego rodzaju E. Moim zdaniem Loomy nie nadają się dla małych dzieci tylko dlatego, że mogą je zjeść i zadławić się. Spójrzmy prawdzie w oczy, równie szkodliwa jest plastikowa miska w naszej kuchni, w której przygotowujemy potrawy na niedzielny obiad bo związki, które w tym plastiku się znajdują podczas skrobania i ocierania łyżką czy widelcem uwalniają się i przenikają do naszego jedzonka.
    Przypomniała mi się sytuacja z dzieciństwa jak prosiłam mamę by zrobiła mi kogel mogel, na co mama powiedziała, że nie bo salmonella. Była wielka nagonka i świat panikował tak jak teraz na raka. A teraz kampanie w telewizji są jakie to jajka są zdrowe, ile to nie zawierają potrzebnych nam składników odżywczych. A cholesterol? Moja babcia odkąd pamiętam codziennie zjada po kilka jajek i wyniki ma wzorcowe:) Jaki wniosek? Wielcy z tego świata nami manipulują. Gospodarka musi się kręcić i jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze;) Trochę się rozpisałam ale denerwuje fakt, że zabrania się dzieciom pleść bransoletki z gumek ale bez oporu kupuje się plastikowe wiaderka i łopatki do zabawy w piaskownicy.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).